wtorek, 10 maja 2016

4. "Układ" idealny.

Autor: Elle Kennedy
Tytuł: Układ
Data wydania: 2015
Gatunek: Współczesny romans
Ilość stron: 462
Wydawnictwo: Zysk i S-KA



Och, było gorąco!
Deszczową Anglię nawiedziły upalne, duszne dni. Co prawda większość z nich spędziłam w pracy, ale pomiędzy nią, a snem pozwoliłam sobie na najlepszy romans 2015 w IBOOKS STORE. Przeczytałam kilka recenzji i każda z nich zachęcała mnie coraz bardziej. Już tego samego dnia, gdy otrzymałam książkę, wyruszyłam z nią na spacer do parku, a tam rozłożyłam koc, zanurzając się w historii dwojga studentów. I ta powieść sprawiła, że na termometrach przybyło o parę stopni. Oj, można dostać wypieków na twarzy. 

Elle Kennedy to kanadyjska autorka bestsellerów współczesnego romansu oraz mistrzyni romantycznego napięcia. Myślę, że z chęcią sięgnę po inne jej powieści, bo Układ to strzał w dziesiątkę. Piękna historia przeplatana dowcipem, sarkazmem, romantyzmem i erotyzmem. Oczywiście, Grey się może chować i palić ze wstydu za swoją prymitywność i nader prosty język. 

Głównymi bohaterami książki są studenci jednego z najlepszych uniwersytetów w kraju. 
Ona - Hannah Wells - wzorowa uczennica, pewna siebie dziewczyna, mimo, że nieciesząca się zbyt wielką popularnością na uczelni. Nie ma zbyt dużego doświadczenia z chłopakami, a w dodatku wciąż psuje jej to jedno, okropne wydarzenie z przeszłości. Właśnie zakochała się w przystojnym futboliście, ale nie tak łatwo jest jej zwrócić jego uwagę, podczas gdy na sam jego widok brakuje jej słów, a policzki oblewają się purpurą...
On - Garret Graham - kapitan drużyny hokejowej, a zarazem największy playboy na uniwersytecie, o którego krótkim spojrzeniu i uśmiechu wysłanym w jej stronę marzy niemal każda studentka. Jest tego pewien dopóki nie poznaje Hannah. A przekonuje się o tym w momencie, gdy jego kariera w drużynie staje pod znakiem zapytania, gdy zawala ważną klasówkę, a z którą poradziła sobie tylko ona, dziewczyna, której imienia jeszcze wtedy nie zna. 
Obydwoje idą na układ. Ona udziela mu korepetycji, a on pomaga jej wzbudzić zazdrość w niedostępnym i przystojnym futboliście. 
Choć obydwoje na początku dążą uparcie tylko do wyznaczonego celu, szybko zaprzyjaźniają się, a jeden niespodziewany pocałunek zmienia ich dotychczasowy świat o 180 stopni. 

"Czasem ludzie wkradają się w Twoje życie i nagle nie masz pojęcia, jak mogłeś żyć bez nich."

Muszę przyznać, że już dawno nie czytałam tak dobrej książki, w której zawarte jest wszystko, co lubię. Bohaterzy z ciętym językiem i poczuciem humoru, przede wszystkim trójwymiarowi bohaterzy, potężna dawka romantyzmu i nieco większa szczypta erotyzmu, a wszystko to przeplatające się z codziennością. Samo to, że akcja rozgrywa się głównie na uczelni i w akademiku, aż chciałoby się wrócić do czasów szkolnych i przeżywać młodzieńcze zauroczenia jeszcze raz...   I chociaż wydaje się na początku, że studenci Briar prowadzą idealne, sielankowe życie, a ich jedynymi problemami są oceny i sprawy sercowe, to jednak szybko ta wizja się rozmywa, a czytelnik zostaje wprowadzony w najciemniejszy zakątek duszy bohaterów, w którym każdy z nich dzieli się nami swoimi bolesnymi wspomnieniami i sekretami. I to za sprawą tego stają się nam tak bliscy, że nie chcemy nawet na moment opuszczać ich świata. Książka na pewno rozpala nasze wnętrza powodując przyśpieszenie tętna. 
Ponoć dobrą książkę poznamy po tym, o której godzinie kładziemy się spać. I to prawda, zawzięcie postanawiałam, że to jeszcze tylko jeden rozdział, mimo, że do porannej pobudki zostawało mi zaledwie pięć godzin.

A więc moja ocena dzisiaj to 11/10. I nie przesadzam, nie jest za słodko, nawet pomimo okładki w kolorze fuksji. Choć książkę skończyłam czytać wczoraj rano, to wciąż siedzi mi w głowie i pewnie zostanie w pamięci na długo. I jeszcze dodam, że nastrojowości książce dodała piękna, emocjonalna muzyka zespołu NOTHING BUT THIEVES. Połączenie… idealne.



Polecam z całego, wciąż rozgrzanego serducha! Gwarantuję, że zakochacie się w ich oczach. I przyznajcie się, kto miał wypieki na twarzy podczas czytania? 😊

wtorek, 3 maja 2016

3."Dla ciebie wszystko"

Autor: Nicholas Sparks
Tytuł: "Dla ciebie wszystko"
Gatunek: Romans
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Albatros



Nicholas Sparks to jeden z moich ulubionych pisarzy, odkąd natknęłam się na jego pierwszą powieść "Szczęściarz" (było to mniej więcej pod koniec szkoły średniej) wiedziałam, że na tym się nie skończy. Chłonęłam każdą powieść w jeden, dwa wieczory i zawsze odkładalam książkę z wzruszeniem, a jednocześnie bez zawodu.
Gdy po jakichś 3 latach miałam okazję przeczytać "Dla ciebie wszystko", nie wahałam się ani chwili, z niecierpliwością czekając na paczkę. Początek książki nie był jednak dla mnie tak oszałamiający i wciągający jak dotąd bywało z powieściami Sparksa, jednak z każdą stroną robiło się coraz ciekawiej i lepiej, a ja zaczynałam się przekonywać do książki. 

Jest to opowieść dwojga ludzi, którzy spotykają się po latach na pogrzebie starego przyjaciela. Dawsona i Amande jako nastolatków połączyło silne uczucie, mimo, że pochodzili z zupełnie różnych światów. On wychował się w rodzinie, która nie cieszyła się dobrą sławą w hrabstwie, a ona zaś pochodziła z dobrego domu. Ich związek nie przetrwał prób na jakie wystawił ich los. Gdy spotykają się jako dorośli ludzie, oboje mają na swych barkach bagaż przykrych doświadczeń. Okazuję się, że ani czas, ani te wydarzenia nie wypaliły uczucia, które ich łączyło. Jednak nie tylko ta dobra przeszłośc powraca.

Nicholas Sparks kolejnym razem zaserwował nam całą paletę emocji. Niejednokrotnie pokazując jak kruche jest życie i jak niepozorne zdarzenia czy dezyzje mogą zmienić nasze życie. A przeznaczenie i tak nas dopadnie. Wszystko dzieje się po coś. Wiem też, że wiele osób nie rozumie fenomenu uwielbienia książek tego autora, bo są napisane językiem prostym, natknęłam się nawet na określenie "naiwne, (...) z zeszytu pensjonarki", z czym się nie zgadzam. Odbiorcami tych książek są kobiety i to właśnie ten lekki, nieco przewidywalny styl pisania, pełny romantyzmu i dramatyzmu trafia do nas kobiet najlepiej. Oczywiście jest to zależne od naszych oczekiwań. 

Po przeczytaniu tej książki od razu postanowiłam obejrzeć ekranizację. I to był błąd. Wiele wątków było nowych, a zniknęły te, które w książce wydawały mi się dosyć istotne. Może gdybym nie przeczytała powieści film spodobałby mi się i ujął za serce, a tak czułam jedynie rozczarowanie. Jestem tym typem, który jeśli przeczytał książkę to nie ogląda filmu, lub na odwrót. I raczej nie zamierzam już robić wyjątków.

A moja ocena dzisiaj to 7/10. Może to wina mojej zmiany wewnętrznej, bo pewnie trzy lata temu gdy zaczynałam przygodę z książkami Sparksa oceniłabym ją na 9, lub nawet 10. Tak czy siak, wywarła na mnie pozytywne wrażenie, mimo, że nie pochłonęłam jej w jeden wieczór, a zajęło mi to nieco ponad tydzień. 
Jestem ciekawa jak inni fani Sparksa odebrali tę powieść, dajcie znać w komentarzach. 
Pozdrawiam!