poniedziałek, 25 kwietnia 2016

2."Kocham cię nad życie"

Tytuł: "Kocham cię nad życie"
Autor: Jill Mansell
Gatunek: Romans
Ilość stron: 440
(seria do torebki)




Po ciężkiej, emocjonalnej autobiografii przyszedł czas na coś lekkiego i przyjemnego. Książka ta leżała na mojej półce już prawie od roku, czekając cierpliwie na swoją kolej, a ja sięgając po nią, obawiałam się kolejnej, nudnej i takiej co nie zapada w pamięć, lecz ku mojemu zaskoczeniu okazała się ciepłą, pełną dowcipu i romantyzmu powieścią. Nie mogłam się od niej oderwać, ciągle powtarzając sobie, że to ostatni rozdział, a jednocześnie nie chcąc jeszcze rozstawać się ze światem bohaterów.

Akcja powieści rozgrywa się głównie w Londynie, a jej pierwszoplanową bohaterką jest młoda Ellie Kendall, która traci męża w wypadku samochodowym. Dopiero po roku czasu jej życie nabiera barw, a ze stratą ukochanego udaje się jej w pewnym sensie pogodzić tylko dzięki wyimaginowanym rozmowom z mężem. Pomoc teścia, przeprowadzka i nowa praca wnoszą wiele nowego. Poznaje Roo, która z czasem staje  się jej przyjaciółką. Choć kobiety są zupełnie inne, doskonale się rozumieją i razem brną przez świat na Primrose Hill. Z kolei w nowej pracy trafia na idealnego pod każdym względem szefa.
Przez całą powieść śledzimy jej barwne losy, ale historie reszty bohaterów są tak samo wciągające.
Plus dla autorki za to, że czytając tę uroczą książkę czułam się całkowicie przesiąknięta ich życiem. Jakbym tam była, jakby oni byli prawdziwi. A jak wiadomo nie każdemu udaje się stworzyć tak realnych, trójwymairowych bohaterów. Zamykając książkę miałam wrażenie, że właśnie wróciłam do domu z przyjemnej podróży.
Ta książka uświadamia nam jedno: każdy potrzebuje miłości. Niezależnie od tego czy jest się młodą wdową, zapracowanym biznesmenem, znanym aktorem czy dawną gwiazdą muzyki pop. Każdy z nas został stworzony do życia z drugą osobą, dzieleniem się z nią pięknymi chwilami, ale też wspieraniem w tych gorszych. Bo mając największe bogactwa i miliony na koncie, a nie mając tej najważniejszej osoby, nigdy nie będziemy do końca szczęśliwi.

Moja ocena to 10/10.
Każdemu kto uwielbia lekkie, przyjemne, pełne romantyzmu i zabawnych dialogów książki, polecam powieść Jill Mansell. Gwarancja odpłynięcia i spędzenia miłych chwil. Szczególnie gdy na zewnątrz piękna, wiosenna pogoda, śpiew ptaków i promienie słonca padające na twarz. To moja pierwsza, przeczytana książka na dworze w tym roku, co uwielbiam, ale niestety tutaj w Anglii nie często można sobie na to pozwolić gdyż rzadko pogoda temu sprzyja.


A Wy znacie podobne powieści,które choć z pozoru proste, ujmują za serce? :)

piątek, 15 kwietnia 2016

1. "Byłam żoną seryjnego mordercy"

Tytuł: "Byłam żoną seryjnego mordercy"
Autor: Cathy Wilson
Gatunek: Autobiografia 
Ilość stron: 349
(u mnie w wersji kieszonkowej)



Gdy zobaczyłam tę książkę pierwszy raz, pomyślałam, że może to być dobry thriller - czyli coś co lubię. Po chwili zorientowałam się, że jest to autobiografia i nieco zawahałam się nad kupnem. Stwierdziłam jednak, że warto sięgnąć po coś innego niż dotychczas i tak książka ta powiększyła moją biblioteczkę.
Pochłonęłam ją jednym tchem, nie licząc przerwy na spanie i jedzenie. Spodziewałam się bardziej opisu małżeństwa autorki, okresu z dorosłego życia, a tymczasem historia opowiedziana jest od wczesnego dzieciństwa kobiety do rozwiązania wszystkich jej problemów, czyli mniej więcej do 36 roku  jej życia. Sama autorka uznaje napisanie tej książki za rodzaj terapii i wyjawia rzeczy, o których do tej pory nikomu nie mówiła.

Cathy Wilson miała naprawdę ciężkie dzieciństwo - narkotyki w domu, matka krzywdzona na jej oczach, rodziny zastępcze, wykorzystywanie seksualne przez pozornie dobrych ludzi. Widziała i przeżyła zbyt wiele, w wieku 8 lat traci matkę. Miała szansę nie powielać jej błędow, a jednak jej życie był analogią życia jej matki.
Piekło zaczęło się wraz z poznaniem Petera Tobina, który miał być kochającym, dojrzałym partnerem a okazał się szantażystą, gwałcicielem i katem. Cathy musiała walczyć o siebie, ale także o swojego syna.

W książce pojawia się polski wątek Angeliki Kluk, brutalnie zamordowanej i zgwałconej przez Petera Tobina studentce pracującej w Glasgow w 2006 roku. To wtedy Cathy Wilson dowiaduje się, że jej mąż to seryjny morderca. Na jaw wychodzą także dwa zabójstwa sprzed lat. A on sam w więzieniu prowokuje policjantów, mówiąc, że ofiar było 48! 

Dla mnie osobiście jest to nie tylko autobiografia kobiety, ale książka ukazująca siłę macierzyństwa. Gdy życie jej dziecka także staje się zagrożone, postanawia odejść. W oparciu o jej historię można stworzyć schemat toksycznego związku. Jest to przestroga dla kobiet, młodych matek. Warto dbać o swoje, a w sytuacjach podobnych sięgnąć po pomoc. Nie pozwolić by dziecko było traktowane jako "karta przetargowa".

Nie mogę powiedzieć, że książka jest dobra, bo czuję się dziwnie myśląc o tym, że historia wydarzyła się naprawdę. Jest napewno poruszająca, ale jednocześnie ciężka, szokująca i tragiczna.

czwartek, 14 kwietnia 2016

Witam!

Najtrudniej jest zacząć. Ja zacznę od tego, że ostatnio mam zbyt dużo czasu wolnego i zastanawiałam się jak go spożytkować. Pomysł trochę podsunął mi mój chłopak, jednak recenzjowanie książek na YouTubie nie spodobalo mi się, poza tym nie jestem zbyt dobrą mówczynią. No a blogów w tej tematyce jest mnóstwo. Po namyśle uznałam jednak, że z pasji z czasów dzieciństwa kontynuuję tylko te dwie: czytanie i pisanie. So, let's go!

Od 2,5 roku mieszkam w Anglii, w małym, uroczym miasteczku w hrabstwie Cheshire. Razem z moim chłopakiem, w pobliżu mam także trójkę swojego rodzeństwa. Przyleciałam tutaj z naprawdę małym bagażem, a co najgorsze nie było w nim żadnych książek. W tamtych czasach mogłam liczyć jedynie na bibliotekę, nie stać mnie był na kupowanie książek. Na szczęście okazało się, że współlokatorka mojego brata posiada skromną biblioteczkę i chętnie podzieliła się ze mną książkami. Co prawda, na początku dużo pracowałam, ale zawsze znajdzie się czas na przyjemności!

Przez ostatnie dwa lata pracowałam jedynie w weekendy, więc czasu na czytanie miałam mnóstwo. W międzyczasie próbowałam swoich sił w pisaniu, jednak nic z tego nie doczekało się zakończeń.
Aktualnie nie pracuję, moja biblioteczka z każdym wyjazdem na urlop do Polski się powiększa, a ucieszyłam się ogromnie gdy odkryłam ile sklepów internetowych jest tutaj w Anglii z polskimi książkami!



Zawsze marzyłam o napisaniu własnej książki, ale myślę, że na to mam jeszcze czas, jestem jeszcze młoda, a więc wszystko przede mną. Jak wiecie, próbowałam już swoich sił, na poważnie zaczęłam już w szkole średniej. Największe moje dzieło zginęło wraz ze spalonym dyskiem, a te drobniejsze pisane w zeszytach zginęły śmiercią tragiczną, płonąc żywcem w piecu kaflowym w moim domu rodzinnym. Nie pytajcie dlaczego je spaliłam, nie wiem, możliwe, że podczas porządków miałam gorszy dzień... :)

Uważam, że pisząc nie tylko do szuflady, będę bardziej zmotywowana, no i pojawi się w moim życiu jakaś regularność. Tego mi brakuje. Zdarza się, że zacznę coś pisać, zostawiam to i wracając po czasie nie wiem co mogłoby być dalej, ani czy to w ogóle jest dobre. Z książkami bywa podobnie, jednak tutaj pojawia się leniuszek mówiący "hej, dawno nie obejrzałaś żadnego filmu" lub "ta książka jest za gruba". W rzeczywistości gdy już zacznę, odpływam.

Jeszcze parę słów na temat mojego nicka Red-nails. Gdy mniej więcej pięć lat temu założyłam któregoś z kolei bloga stricte mojego życia uczuciowego i codziennego uznałam, że ta nazwa jest idealna i kobieca. Moim znakiem rozpoznawczym był czerwony lakier na paznokciach. Dziś już bywa bardziej kolorowo, ale sentyment został.

Z pierwszym postem zapraszam Was serdecznie do czytania i odwiedzania mojego książkowego bloga! Będzie mi niezmiernie miło jeśli zostawicie po sobie jakiś ślad. :)
Pozdrawiam i zapraszam jeszcze raz!