z racji, iż u mnie ostatnio urlop za urlopem, mam mniej czasu na pisanie i nieco zaniedbałam bloga. Oczywiście nie czytam wcale mniej niż zwykle, może ciut ciut, ale już po weekendzie uraczę Was kolejną recenzją.
Dwa tygodnie temu odwiedziłam ukochaną Polskę. Komunia brata, ortodonta i inne sprawy, potem powrót do pracy i kolejny wypad. Tym razem do pięknej, bajkowej Anglii. Momentami czułam się jak w słonecznej Hiszpanii. Aż stwierdziłam, że muszę się pochwalić zdjęciami.
Betws-y-coed
Tak wyglądała wioska gdzie nocowaliśmy. Wszedzie męczące owce, świergot ptaków, pełno zieleni, zapierające dech w piersiach widoki i zero zasięgu... Tylko dostęp do Wifi w hotelu. :D Tak czy siak, idealne miejsce do zresetowania.
Trochę spacerowania po okolicach. :)
Dzięki uprzejmości gospodarza moglismy upiec polską kiełbaskę na grillu, a przy takich widokach jedliśmy kolację na dworze. <3
Nastepnego dnia udaliśmy się ku wybrzeżom Snowdonii, uraczając się po drodzę naprawdę pięknymi pejzażami. Było dosyć wietrznie, ale potem...
Temperatura totalnie się zmieniła i zanim rozłożyłam się na kocu na plaży w Barmouth, musiałam zwiedzić pobliskie bazarki w poszukiwaniu krótkich spodenek i japonek. Udało się i nawet zyskałam lekką opaleniznę. Pogoda niczym nie przypominała tej typowo angielskiej.
A na deser, odwiedziliśmy urocze miasteczko Conwy, tuż przy słynnym Llandudno. Głównym punktem był Zamek Conwy z XIII wieku. Nie zwiedzaliśmy wnętrza, ale widoki na zewnatrz były naprawdę mega bajeczne.
Walia to celtycka kraina historyczna i naprawdę cudowny kawałek Europy. Polecam szczególnie fanom historii, bo znajduję się tutaj naprawdę wiele megalitycznych budowli. Ale też ze wzgędu na piękne widoki. Można się zakochać.
Do następnej recenzji!